OOM – Marek Plawgo

0

W nadchodzący weekend w ramach XX edycji OOM rozpocznie się rywalizacja w królowej sportu – lekkiej atletyce. Marek Plawgo, wielokrotny medalista mistrzostw świata i Europy w biegu na 400 metrów opowiedział co jest wyjątkowego w tym sporcie.

UW: Jak wspomina Pan swój start w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży? Wspomniał Pan na debacie, że na jednym ze swoich startów w woj. dolnośląskim zajął Pan siódme miejsce.

MP: Rok wcześniej na OOM w Krakowie dwa złote medale na 400 m przez płotki i 100 m przez płotki. Byłem pierwszym zawodnikiem w historii, który połączył te dwie dyscypliny i udało mi się przy tym je wygrać. OOM wspominam więc bardzo, bardzo szczęśliwie. To były moje pierwsze zawody ogólnokrajowe, które wygrałem i to właściwie był wstęp do mojej wielkiej kariery. To był taki etap, kiedy najpierw wygrywałem w mieście, w województwie, później gdzieś tam pojechałem na Ogólnopolską Olimpiadę Młodzieży. Rozszerzałem swoje granice, w swojej kategorii wiekowej byłem najlepszym. Mogłem spojrzeć na mapę Polski i powiedzieć, że w moim wieku nie ma nikogo lepszego na tym terytorium, co napawało mnie wielką dumą. A później się spogląda już tylko na globus, więc życzę tego wszystkim uczestnikom Olimpiady Młodzieży.

UW: Istnieją dyscypliny, które są właściwie religią takie jak piłka nożna czy siatkówka. Jak w takim wypadku ma się wybić lekkoatletyka, żeby młodzi sportowcy chcieli ją trenować i odczuwali radość płynącą z tego sportu?

MP: Gry zespołowe rządzą się swoimi prawami. Lekkoatletyka jest najpiękniejszą dyscypliną indywidualną. Nie można zwalić winy na nikogo innego; każdy ma swój tor, swój sprzęt, swoją skocznię i każdy sam pracuje na swój sukces i za niego odpowiada, ale też sam spija śmietankę z odniesionego sukcesu i nie można się schować za słabszymi występami nikogo innego, tylko walczyć samemu o jak najlepsze wyniki. To jest wspaniała kuźnia charakterów i pracy nad sobą oraz motywacji. Ta droga, którą przebyłem była wspaniała i gdybym urodził się jeszcze raz, niczego bym nie zmienił.

UW: Ostatnio gościliśmy w Polsce Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce w Sopocie. Nasi sportowcy wypadli dobrze, natomiast zastanawiamy się jaka jest przyszłością innych dyscyplin sportowych, które na razie nie są koronowane medalami przez polskich zawodników. Czy widzi Pan szansę zawodników w wieku juniorskim na medale w niedalekiej przyszłości?

MP: Mają jak najbardziej i już się pojawiają. Pojawiają się zawodnicy, którzy zaczynają dochodzić do wyników, które ja osiągałem i jest to pozytywne. Tę drogę, którą przechodziłem ja, przechodził Tomek Majewski, Piotrek Małachowski czy Szymon Ziółkowski teraz mają już wyznaczeni młodsi zawodnicy. Jako przykład nowego pokolenia mistrzów po Szymonie Ziółkowskim pojawił się Paweł Fajdak. Młodzi ludzie mają więc już wzorce i drogę, którą należy podążać. Najważniejszą kwestią jest oczywiście skrupulatne wykonywanie tego planu i osiągać sukcesy. Dlatego jak najbardziej wróżę juniorom niemniejsze sukcesy, zwłaszcza dla Dolnego Śląska. Bardzo rozwija się tam baza treningowa i zawodnicy trenują w coraz lepszych warunkach, to też sprzyja temu, by wyniki były coraz lepsze.

UW: Wspomniał Pan przed chwilą o wzorcach, które płyną od starszych, utytułowanych sportowców, natomiast w wieku juniorskim tymi wzorcami są też osoby z najbliższego otoczenia. Kto to był w Pańskim przypadku?

MP: Trener. To jest chyba najważniejszy wzorzec, bo choćby nie wiem jak utalentowany był zawodnik, bez człowieka który go poprowadzi nie ma szansy się rozwinąć. W moim przypadku tę rolę pełnił Pan Jak Widera, ponieważ trenował mnie przez całą karierę. Przede wszystkim był to człowiek, który wśród młodzieży i szarej masy mnie wypalał i poprowadził do końca do tego, by być mistrzem. Dlatego aby młodzi zawodnicy osiągali sukcesy, to wiem jedno – materiał jest, ale potrzeba także edukacji ze strony ludzi od programów miękkich, edukacji trenerów i szkoleniowców i budowania tego systemu od postaw, żeby młodzieży, która na razie nie ma alternatywy od siedzenia przed komputerem, znaleźć kogoś, kto sprzed tego komputera go wyciągnie, zaprowadzi na boisko i żeby ten ktoś takiego bakcyla złapał i resztę życia spędził starając się być coraz lepszym na bieżni.

UW: I ostatnie pytanie w nawiązaniu do pańskiej uwagi o braku chęci aktywnego spędzania czasu przez młodzież. Wynika to niestety często z tego, że lekcje WF-u są po prostu mało atrakcyjne. Jak powinny wyglądać lekcje WF-u, by faktycznie zachęcały młodych ludzi do uprawiania sportu, a nie były tylko przykrym obowiązkiem do odhaczenia oceny w dzienniku szkolnym?

MP: Bardzo dużo osób w Ministerstwie Sportu i Turystyki teraz nad tym pracuje. Zdaję sobie sprawę z tego, że to jest problem nie tylko natury sportowej, ale ogólnospołecznej. Jeżeli będziemy mieli niesprawne społeczeństwo, do lekarzy będą dłuższe kolejki. Tracimy zdrowie, a co najbardziej niepokojące, niektóre badania wskazują, że pokolenie które urodziło się teraz będzie żyło krócej od poprzedniego, to pierwszy taki przypadek w historii. W związku z tym trzeba dużo zrobić dobrego, by ten sport, a szczególnie WF był bardziej atrakcyjny, aby ta oferta sportowa trafiała nie tylko do ludzi chcących zostać profesjonalnymi sportowcami, ale również takich, którzy chcą o siebie zadbać i aktywnie spędzić czas. WF-y są najbardziej niezagospodarowanym elementem w tym temacie, więc w ministerstwie poświęcimy temu dużo uwagi.

UW: Czego życzy Pan uczestnikom Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży?

MP: Przede wszystkim rekordów i absolutnego braku obaw, bo wygrywa tylko ten, kto tego naprawdę pragnie i walczy do samego końca. I nie poddawania się, bo np. w przypadku lekkiej atletyki na osiem osób wygrywa tylko jedna, siedmiu jest przegranych i niech ta przegrana będzie lekcją pokory. Jeżeli dobrze odrobią lekcję, w następnych zawodach mogą być pierwszymi.

źródło: www.wp.pl

Udostępnij.

Zostaw komentarz